Asset Publisher
Olbrzym z Jankowic
Sporej wielkości głaz, potocznie nazywany „Wilhelmem”, który znajduje się na terenie rezerwatu „Żubrowisko” w Jankowicach niewątpliwie zawsze pobudzał wyobraźnię okolicznych mieszkańców.
Od niepamiętnych czasów zastanawiano się, ile waży taki kolos, a wobec tego, jak mógł tu trafić i skąd, jak wyglądał jego transport przy dość ograniczonych, w tamtych czasach, możliwościach technicznych przewozu takiego olbrzyma. Te pytania do dziś pozostają otwarte. Jedno pozostaje pewne – głaz miał upamiętniać polowanie, na które zjechał do lasów pszczyńskich sam Wilhelm I Hohenzollern, król Prus, a później cesarz Niemiec. Jednak już sama data pobytu dostojnego gościa, nie jest już tak oczywista.
W wielu publikacjach przeważa pogląd, że głaz został przywieziony z pogórza sudeckiego. Niektórzy wskazywali na okolice Wrocławia lub Góry Stołowe, inni na kamieniołom w Chełmie. Nie są to jednak potwierdzone informacje. O jakim Chełmie mowa? Czy tym spod Góry Św. Anny? W każdym razie z terenów niemieckich, co wydaje się oczywiste. Tam również lądolód przynosił fragmenty litej skały, choć to zjawisko bardziej charakterystyczne dla Polski północnej i środkowej.
Jak transportowano głaz do Jankowic możemy się tylko domyślać. Z powodu wielkich i niekształtnych rozmiarów (ile mógł ważyć? 30-40 ton?) dopatrywano się, że sprowadzono go tu zimą, na olbrzymich saniach. Alojzy Lysko w Rodni nr 11/2011 pisze, że olbrzyma przywleczono „samorosłymi saniami ciągnionym przez sześć par koni”. Jednak skoro przywleczono, to chyba z niedaleka, może ze stacji kolejowej, bo przecież przez Pszczynę przechodziła już linia kolejowa. A może granitowego olbrzyma przywieziono jakimś specjalnym pojazdem, który ciągnęły konie i pewnie nie było ich mało. Wszak ten wysiłek transportowo-logistyczny nie był przypadkowy. Sprawa była arcypoważna.
Głaz ustawiono, jak podaje A. Lysko, w pobliżu nowej szosy pszczyńskiej w 1876 roku, prawdopodobnie 17 listopada. Ten autor podaje dalej, że w ten sposób uczczono pierwsze polowanie na żubry w lasach pszczyńskich 6 listopada 1869 roku, w którym wziął udział król pruski (późniejszy cesarz) Wilhelm I (1797-1888). Z kolei Wiesława Korzeniowska w szkicu „Łowiectwo w dobrach ziemiaństwa górnośląskiego w wieku XIX i pierwszej połowie XX wieku” („Wokół kultury myśliwskiej”, Pszczyna 2008) pisze, że głazem uczczono polowanie trzech koronowanych głów (cesarzy niemieckiego i austriackiego oraz cara rosyjskiego) w 1893 roku. Jeszcze inne źródła wskazują na 17 listopada 1876 roku, gdy w lasach pszczyńskich przebywał na polowaniu cesarz Wilhelm I, który nie upolował żubra, ale m.in. jelenie, daniele i dziki. Rozbieżności więc jest tu co niemiara, a zagadka by się wyjaśniła, gdyby zdołano poprawnie i autorytatywnie odczytać zatarte litery na głazie. Niewątpliwie, gdy analizuje się stare zdjęcia głazu, można jednak odczytać datę 17 listopada 1876. I to chyba najwiarygodniejsza informacja.
Olbrzym z Jankowic przetrwał do naszych czasów i żadna władza nie zdołała go ruszyć. Chyba nawet nie próbowano. Jednak ludowe rządy zaraz po 1945 roku, czy też jak powszechniej się sądzi około 1950 roku, zatarły niewygodne wtedy ślady przeszłości. Tak jak z wielu takich głazów-pamiątek, które nadal spotykane są w pszczyńsko-kobiórskich lasach, zniknęły wyryte na nich informacje w języku niemieckim, tak się też stało z kamieniem „Wilhelmem”. Z niektórych kamieni litery wykuto bezpowrotnie. W przypadku „Wilhelma” napisy zniszczono i przykryto cementem, jak gdyby je konserwując. I mimo nadkruszonych zębem czasu liter i porastającymi głaz porostami oraz resztkami zaprawy, nikłe ślady informacji są widoczne.
Głaz określony jako narzutowy typu skandynawskiego, uznano orzeczeniem nr 207 Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach z 29 kwietnia 1961 roku za pomnik przyrody. Według Centralnego Rejestru Form Ochrony Przyrody Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ma „kształt jajowaty, obwód 857 cm, długość 352 cm, szerokość 222 cm, wysokość 200 cm, zbudowany z granitu szarego, ślad po dawnym napisie”. Został wpisany na listę pomników przyrody ze względu na spory rozmiar, jego skład fizyko-chemiczny, cechy geologiczne oraz względy historyczne.
Adam Jurzykowski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach wskazuje, że w każdym rezerwacie chroni się wszystko, co się w nim znajduje.
- W tym przypadku głaz w rezerwacie „Żubrowisko” nie dość, że jest chroniony od 1961 roku jako pomnik przyrody, to jednocześnie podlega jeszcze bardziej restrykcyjnym przepisom ze względu na ochronę rezerwatu – mówi A. Jurzykowski. – A to oznacza, że jakiekolwiek czynności z nim związane nie mogą wpływać na przedmiot ochrony w rezerwacie, czyli utrzymanie populacji żubrów.
Wszelka bezpośrednia lub nawet pośrednia ingerencja związana z „Wilhelmem”, jeśli w opinii RDOŚ wywoływałaby jakieś negatywne skutki dla przedmiotu ochrony w „Żubrowisku”, musiałaby się spotkać z odmowną decyzją.
Czy pomysły restauracji głazu, które od czasu do czasu pojawiają się w przestrzeni medialnej, polegające np. na odnowieniu napisu na pomniku, są zbyt daleką ingerencją? Z pozoru nic na to nie wskazuje, ale należałoby się zastanowić nad sensem takich działań. Po pierwsze, ze względu na ochronę rezerwatu (teren ogrodzony) głaz nie może być udostępniony szerszej publiczności. Po drugie, obiekt uznany za pomnik przyrody niesie ze sobą całą swoją, w tym przypadku dość tajemniczą, historię – od zlodowacenia poprzez czasy powojenne aż do współczesności. Nie jest chyba nazbyt ryzykowna teza, że polityczna akcja wymazywania wydarzeń przeszłości tego regionu, też jest częścią naszej historii. Zatem ingerencja byłaby także wymazywaniem historii, tylko na odwrót.
Czym innym jednak byłaby propozycja pokazania pomnika szerszej publiczności za pomocą fotografii na przygotowanej ekspozycji lub on-line. Wtedy można by się pokusić o przedstawienie nie tylko geologicznej historii „Wilhelma”, ale także jego polodowcowej historii, której jesteśmy spadkobiercami.
Aktualnie w Polsce mamy 31 404 pomniki przyrody. Większość z nich to pomnikowe drzewa, jedynie niewielki procent stanowią osobliwości przyrody nieożywionej. W województwie śląskim takich obiektów jest kilkadziesiąt. Samych głazów jest 25 (2014 r.) Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody (2004 r.) pomniki przyrody to twory przyrody żywej i nieożywionej lub ich skupiska o szczególnej wartości przyrodniczej, naukowej, kulturowej, historycznej lub krajobrazowej. Są to np. okazałych rozmiarów drzewa, krzewy gatunków rodzimych lub obcych, źródła, wodospady, wywierzyska, skałki, jary, głazy narzutowe oraz jaskinie. Najbardziej okazałym głazem narzutowym w Polsce jest głaz z miejscowości Tychowo w województwie zachodniopomorskim. Jego obwód wynosi około 50 metrów, ma 16 metrów długości i 11 szerokości, a wysokość sięga prawie 8 metrów. Szacowana masa głazu wynosi około 2 tysięcy ton.
Pomniki przyrody powoływane są w drodze uchwały rady gminy (od 2009 r.). Kryteria uznania danego obiektu za pomnik przyrody nieożywionej zostały określone w drodze rozporządzenia ministra środowiska z 2017 r. W przypadku głazów narzutowych są nimi rozmiar, skład chemiczno-fizyczny skały lub inne cechy geologiczne. Mogą nimi być również jego unikatowość lub, jak w przypadku „Wilhelma”, walory historyczne.
Głazy narzutowe jako świadkowie epoki glacjalnej, są przedmiotem badań naukowych, poprzez m.in. wyznaczanie zasięgu lądolodów. Służą np. rekonstrukcji klimatu Ziemi. „Wilhelm” do takich badań się nie nadaje, gdyż został do Jankowic sprowadzony. Obok głazów uznanych za pomnikowe, wiele z tych nieujętych w ewidencji, ulega dewastacji z powodu aktów wandalizmu, gdyż kryteria uznania za obiekt pomnikowy są nieostre. „Wilhelm” pod tym względem jest bezpieczny. Usytuowany w rezerwacie „Żubrowisko” ma szanse przetrwać jeszcze setki lat.