Asset Publisher Asset Publisher

Potrzeba informacji

Brak wiedzy i przepływu rzetelnej informacji jest główną przyczyną konfliktów społecznych. Dotyczy to również rozumienia gospodarki leśnej prowadzonej na danym terenie.

Przypadkowa osoba przebywająca w lesie może odnieść wrażenie, że dziś ingerencja w drzewostany jest większa niż dawniej, ale prawdopodobnie ten obraz wiąże się ze sposobem pozyskania drewna. Dawniej zrywka odbywała się końmi, później ciągnikiem, a dziś drewno z reguły pozyskuje się maszynowo. Jednak stosowanie starych technik wycinki drzew nie jest możliwe na dużą skalę. Brakuje ludzi do pracy, a młodsze pokolenie nie chce pracować w lesie tradycyjnymi metodami – za pomocą pilarki narażając się na wszystkie niedogodności pracy pod gołym niebem we wszystkich porach roku. Maszyny zdominowały cały świat, ale las jest otwarty i każdy może tu zaglądnąć. A także pytać: dlaczego wycina się las? Argument: wycinamy, ale w to miejsce sadzimy nowy las, nie jest przekonujący?

- Nigdy jedna sadzonka nie zastąpi 80-100-letniego drzewa. Zanim ona urośnie do tego wieku, minie tyle lat, że nas już dawno nie będzie. Ludzie może takimi słowami tego nie formułują, ale czują, że jest to taka duża strata dla przyrody, że jest ona nie do odrobienia – mówi Maria Adamczyk, naczelnikiem Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Pszczynie. Eksperci szacują, że jeden duży buk produkuje tyle tlenu, co mniej więcej tysiąc siedemset 10-letnich, małych buków, to chyba mówi samo za siebie jak cenne są dla naszego otoczenia dorosłe, duże drzewa.

Tak jednak było zawsze. Człowiek sadził las, aby z niego korzystać. Nie było jego celem stworzenie w całości lasów rezerwatowych, pod totalną ochroną. Oczywiście, cywilizacja przemysłowa zaszła do takiego punktu, w którym mamy wrażenie, że zmiany posunęły się za daleko i oczekujemy, że lasy będą ostoją naszego życia bliskiego naturze. Odpowiedzią na te niepokoje była idea zrównoważonego rozwoju. Każde drzewo przyrasta na pniu i ta masa w lesie stale się powiększa. W Nadleśnictwie Kobiór przyrasta znacznie więcej niż się tnie. W skali ogólnej, a przecież w kontekście przyrody tylko tak można myśleć, jesteśmy więc na plusie, choć gołym okiem tego nie widać. Widać tylko, że były wysokie drzewa, zostały wycięte, a w ich miejsce wsiedlono małe sadzonki. Las jednak na tym nie traci, a użytkowanie go jest nie tylko prawem, do którego przez Plan Urządzania Lasu, leśnik jest zobligowany, ale nawet powinnością człowieka, gdyż marnotrawstwo nie jest chyba cnotą.

A życie bez drewna użytkowego jest dziś trudne do wyobrażenia. Wystarczy rozejrzeć się wokół… Czerpiemy z tego, co daje nam natura, przede wszystkim z drewna, z którego w sposób użytkowy korzystamy.

Czy nie rozmijamy się tu jednak z perspektywami? Leśnicy myślą kategoriami długiego trwania, co zresztą wyznacza rytm przyrody. Nie oczekują szybkich efektów swoich działań. Kilka pokoleń hoduje drzewostan. Tymczasem świat chce mieć efekty tu i teraz. Społeczeństwa tak naprawdę są z dala od przyrody, mimo że tak dużo o niej mówią.

- Z tego wynika, że brakuje nam informacji, a społeczeństwo nie ma należytego przekazu, jakie są fakty - mówi naczelnik Maria Adamczyk. - Część konfliktów można byłoby z pewnością uniknąć. Czy nie mamy niedosytu, że brakuje nam formalnej płaszczyzny planowania przestrzennego, w które zaangażowanych byłoby wiele instytucji publicznych? Odnoszę wrażenie, że każdy ciągnie tu w swoją stronę bacząc tylko na swój interes. Brakuje elementarnego dzielenia się informacjami między władzami organizującymi nasze życie publiczne. Poza tym wszyscy jesteśmy skażeni rodzajem wykonywanej pracy, pewną powtarzalnością prowadzącą do schematyzmu, zwłaszcza, że opieramy się na przepisach prawa. Warto jednak wychodzić poza standard takiego myślenia i czasami wysłuchać nawet z pozoru najbardziej dziwacznych uzasadnień.

W ocenie samorządowców w powiecie pszczyńskim z wieloma organizacjami ekologicznymi wypracowano bardzo dobre zasady współpracy. Dobrym przykładem, zdaniem naczelnik M. Adamczyk, jest współpraca przy remoncie ulicy Zdrojowej w Pszczynie. Kilkadziesiąt dębów rosnących przy drodze z Pszczyny do Goczałkowic było zagrożonych wycinką. Mieszkańcy zaniepokojeni inwestycją stanęli w ich obronie. Do działań włączył się Klub Gaja i część drzew udało się uratować. Władze powiatu słuchając głosu mieszkańców przeprowadziły raz jeszcze szczegółową inwentaryzację drzew, a wprowadzony nadzór przyrodniczy pozwolił przy  przebudowie drogi ochronić te, których posadowienie w niedużym stopniu kolidowało z nowymi parametrami przebudowywanej drogi. W tym przypadku udało się ocalić aleję drzew, dzięki wspólnym wysiłkom wielu instytucji – zarządcy dróg, starostwa, ekologów oraz konserwatora zabytków.

- Jeśli natomiast instytucja zamyka się na dyskusję, odwraca się plecami do tych, którzy przychodzą do niej z jakimś problemem, to trudno o konsensus i najczęściej wchodzimy wtedy w konflikt. Jeśli jednak wysłuchamy drugiej strony i postaramy się ją zrozumieć, to naprawdę z tej rozmowy mogą się urodzić dobre rzeczy.  Ktoś, kto nas krytykuje, nie powinien być od razu traktowany jak wróg. Na etapie projektowania inwestycji, czy przedsięwzięć, warto zaprosić do rozmów wiele zainteresowanych instytucji, także organizacje ekologiczne – mówi M. Adamczyk.

Powiat pszczyński ma charakter rolniczo-przemysłowy, zamieszkały przez rodziny z wielopokoleniowymi tradycjami rolniczymi, a ta grupa zawodowa rozumie potrzeby lasu i leśnictwa, szanując prace, które są konieczne do prowadzenia prawidłowej gospodarki leśnej.

Niektórzy właściciele lasów cenią sobie sam fakt, że go posiadają, pozostawiając jego gospodarcze wykorzystanie przyszłym pokoleniom. Po 1990 roku w powiecie pszczyńskim nigdy nie zaobserwowano nadmiernej wycinki lasów prywatnych, inaczej niż w górach. Na terenie powiatu mamy około 560 ha lasów prywatnych i około 1500 ich właścicieli, czyli teren jest bardzo rozdrobniony.

Może dlatego idea wprowadzania na Ziemi Pszczyńskiej w większej ilości gatunków lasów mieszanych jest przekonywująca. To droga postępowania, którą mieszkańcy powiatu przyjmują z zadowoleniem. Ostatecznie to siedlisko powinno decydować o wyborze, jakie drzewostany powinny tu rosnąć. Monokultury nie sprawdzają się. Choć dziś trudno przewidzieć, jak kiedyś zareaguje rynek, gdy zamiast sosny w ofercie handlowej nadleśnictwa będzie więcej dębu i buka.

Warto pamiętać, że lasy są tylko jednym z elementów środowiska. Niestety, w powiecie pszczyńskim nie mamy wód I klasy, w większości rzek, potoków i cieków płyną wody pozaklasowe. Troszkę lepszy stan jakości wód obserwowany jest w wodach podziemnych, chociaż tez sytuacja nie jest idealna, w większości są to wody III i IV klasy jakości. Wpływ na jakość wód powierzchniowych i podziemnych w powiecie pszczyńskim ma przede wszystkim brak uregulowanej gospodarki ściekowej – duże obszary naszego powiatu nie są objęte kanalizacją , która odprowadzałaby ścieki komunalne do oczyszczalni. Nasze ścieki z domów odprowadzane są często do nieszczelnych szamb, co jest przyczyną przepływu zanieczyszczeń do warstw wodonośnych. Z badań wynika, że bakterie colli  można już znaleźć na 60 m głębokości. Niepokój także musi budzić jakość powietrza, gdyż w sezonie jesienno-zimowym Pszczyna wymieniana jest wśród miast regionu o najgorszym powietrzu.